Tajemnica Wcielenia Boga - niepojęta sprawa! Co roku powtarzające się wydarzenie, którego ciągle nie rozumiem. A wraz z wiekiem coraz większą staje się tajemnicą... Król i Pan świata zostawia wszystko i staje się podobnym do mnie żeby mnie upodobnić do Siebie. Ogałaca się, godzi się na ból, łzy, cierpienie, głód, pokusy żeby w końcu za mnie umrzeć i dla mnie zmartwychwstać. Bóg przychodzi jako bezbronne Dziecko ale nie przestaje być Bogiem. Z Jego strony wszystko jest już gotowe. Przychodzi i szuka miejsca, gdzie może się narodzić. Nie patrzy za czymś wygodnym i prestiżowym, nie wybiera, nie marudzi. Przeciwnie, najpierw przychodzi do mnie i pyta czy Go przyjmę, czy pozwolę Mu u siebie zamieszkać - w mojej biedzie, brzydocie, pustce i grzechu... Niepojęte! On przychodzi właśnie do tego, co ja chciałabym ominąć szerokim łukiem, na co zamykam swoje oczy i uszy! On się tego nie boi, i chce uczynić z tego miejsca Betlejem - Dom Chleba, który daje Życie!
Panie przyjdź! Tylko pomóż mi otworzyć drzwi, których nikt dawno nie ruszał i strasznie ciężko chodzą!