poniedziałek, 21 stycznia 2013

Życie to wesele a nie sielanka!

Znamy historię z Kany: Jest wesele, wszyscy się bawią, także Jezus z Matką i swoimi uczniami. W pewnym momencie pojawia się problem - kończy się wino. I wiemy co było dalej: słudzy napełniają stągwie wodą, Jezus przemienia ją w wino i wszystko dobrze się kończy (por. J 2, 1-12).

I w gruncie rzeczy tak wygląda nasze życie. Jest weselem! Jest po to, aby się cieszyć i dzielić tą radością z innymi! Przeżywamy radość bycia z ludźmi, tworzenia relacji, kochania, obdarowywania i bycia obdarowywanym. Odkrywamy swoje pasje, talenty, idziemy za nimi, staramy się je realizować. Mamy wokół siebie ludzi, którzy razem z nami pchają ten wózek. Czujemy, że idziemy dobrą drogą, że to ma sens!

Ale wesele to nie sielanka. To też pewne braki. Co jakiś czas przychodzą kryzysy, zaczyna brakować radości i nadziei. Ludzie zawodzą, my upadamy i nie ma kto nas podnieść. Tracimy sens, który do tej pory był w miarę wyraźny i pewny. Dopada nas samotność, rozpacz. Wycieka z nas życie...Czyli kończy się wino. Jednak z nami jest obecny Jezus (z całą swoją Ekipą)!

Wróćmy na chwilę do Ewangelii i tamtego kontekstu: Jezus przywołuje sługi i każe im napełnić stągwie wodą (stągwie służące do żydowskich oczyszczeń). Co to znaczy? "Koniec imprezy!" Nie wiem co pomyśleli owi słudzy ale dlaczego właśnie nie to? To by było logiczne. "Nalewamy wodę do stągwi bo zaraz się przyda gościom". Może to nawet takie "przybicie gwoździa do trumny"... Potwierdzają się najgorsze oczekiwania - faktycznie kończymy imprezę! Sami się nawet do tego przyczyniamy!
Dlaczego Jezus każe napełniać stągwie a nie coś innego?! One przecież nie przechowywały wina! I dlaczego w ogóle kazał je czymkolwiek napełniać, a nie sprawił, że puste stały się pełnymi wina?! Jezus wydaje się zlecać coś, co odbiera nadzieję.

Mało to razy powtarzamy w życiu: "To jest bez sensu!"? Ile sytuacji jest takim nalewaniem wody do stągwi, "kończeniem imprezy"? I właśnie dlatego Jezus wykorzystuje to, co dla nas jest bez sensu. Pokazuje tym samym, że w naszym życiu NIC nie jest bez sensu! To tylko nalewanie wody do stągwi (słudzy napełnili je aż po brzegi!). On w odpowiednim czasie przemieni nasze braki w błogosławieństwo! I jeszcze jedno: wino, które dał ludziom Jezus musiało być nieporównywalnie lepsze od tamtego, skoro starosta weselny powiedział o nim, że jest dobre. W przeciwnym razie nie zwróciłby specjalnej uwagi na jego smak...

"My nie jesteśmy od nadawania sensu, my go odkrywamy!"