środa, 13 lutego 2013

A może detoks?

Chcesz dalej tkwić w tym...
Narkoman, samotny i zrozpaczony. Nie żyjący, ale egzystujący. Ledwo poruszający nogami, kiepsko kontaktujący. Stopniowo zatruwany organizm coraz słabszy i niewydolny. Prochy to w końcu jakiś sposób "radzenia" sobie z problemami. Ucieczka od kotłujących się w głowie myśli: Jesteś do niczego! Miałeś się nie urodzić! Nie zasługujesz na miłość! Tu nie ma miejsca dla słabeuszy! Jest rana, trzeba więc jakoś ją opatrzyć, uśmierzyć ból... Tak się zaczęło.
Na szczęście, jakimś cudem zdecydował się zawalczyć o swoje życie. Rozpoczął leczenie. Oddał się w ręce najlepszego specjalisty, znanego z niekonwencjonalnych metod i środków leczenia, zawsze dobieranych do indywidualnych potrzeb pacjenta.
Pacjent jednak obawia się zniechęcenia i bólu. Terapeuta zapewnia, że ból i próby nie będą ponad jego siły. Leczenie jest doskonale zaplanowane. Aby wrócić do wolności trzeba przejść ten trudny czas. Zaufanie prowadzącemu terapię oraz stosowanie się do jego zaleceń gwarantuje ostateczny sukces.
... czy wchodzisz w to?
Lekarz tym bardziej zasługuje na uznanie, że sam przeszedł równie trudną i bolesną drogę. Zna cierpienie, samotność i beznadzieję swoich pacjentów. Wie, co czują. Nie szuka swego, jest dobry. Nie zostawia ich samym sobie. Ciągle czuwa. Poprawia poduszkę, ociera łzy. Słucha historii każdego jakby była jedyną na świecie. Oczyszcza organizm z toksyn, odtruwa. Ran nie zamyka ale otwiera i zalewa oliwą. Wszyscy, którzy przeszli terapię i leczenie pod jego nadzorem, stanowią jego żywą reklamę, polecając go wszystkim znajomym. Nie potrafią milczeć, wychwalają go ponad wszystko, choć on sam jest cichy i pokorny. Nie szuka rozgłosu dla niego samego ale cieszy się każdym, który w jego ręce powierza swoje życie bo wie, że tylko wtedy będzie ono ocalone.

A ty? Widzisz, że jesteś chory? Bez tego nie możesz zacząć leczenia. Nie potrzebują lekarza zdrowi...